poniedziałek, 9 grudnia 2013

Kobietą jestem


Oto jestem... i wciąż się zmieniam.


Cześć. Jestem sobie małą dziewczynką ze wsi. To tak w skrócie. Wieeelkim skrócie. Z racji lilipuciej (jest jakaś mniejsza?) wagi, mam problem z postrzeganiem siebie jako kobiety. I nie chodzi mi tu o rozmiar stanika, pfff, ten najmniej mi przeszkadza. Mam problem raczej z tym, by poczuć się kobietą i tak też być traktowaną w końcu przez otoczenie. Bo jak narazie jestem sobie małą dzidzią w za wielkim swetrze wygrzebanym ojcu z szafy. Tylko co zrobić, skoro tak bardzo go lubię?
Jak pogodzić małe gabaryty z zamiłowaniem do wielkich rzeczy? Albo gdzie szukać rzeczy, lub jak je przerabiać do stanu upragnionego XS/34? Męczarnia to straszna! 

Edit:
Będąc 
dziś z Marfą w Rossmanie kupiłam sobie kredkę do oczu. Wow, uszanowanko. Normalnie święto narodowe i kolejny kosmetyk, którego nie będę używać. Zaraz po eyelinerach i konturówkach, które ładuję sobie boleśnie prosto w oko. Ale dziś nie o dziwo. Dziś się maznęłam kredką i jak na mój gust jest spoko. Rany, moje oczy "umiom" być jeszcze ładniejsze! Ach ten mój narcyzm :3
Ale serio. Nie wyglądam jak zapłakane emo ani jak pani spod latarni. Zima idzie, deszcze w ślepia, a ja tu się wkręcam w makijaże, wtf? Ja, która całe życie byłam anty - zaczynam babieć! A co najśmieszniejsze... podoba mi się to. ;)
I jak te pindzie mogą siedzieć i się pindrować tyle? - Może wcale nie siedzą tak długo, bo już potrafią się umalować? Coś w tym chyba jest.

Zawsze chciałam być małą kobietką popylającą na obcasikach w małej czarnej. Cóż, muszę jeszcze popracować nad bólem stóp po takich wyczynach. Marzy mi się też własna maszyna do szycia i własnoręcznie robione ciuszki. Dopasowane i tylko moje. Ech... może kiedyś? :)

PS. Postepy w gotowaniu stwierdzam, bo nie rozgotował mi się ŻADEN pierożek dziś! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz